16.02.2014

Okupacja

Kilka godzin koczowania pod konsulatem irańskim (fot. E. Jóźwik)
O Iranie pomyśleliśmy dopiero na miesiąc przed wyjazdem. Za załatwienie wiz zabraliśmy się jeszcze później. Aby je zdobyć trzeba najpierw uzyskać kod referencyjny przyznawany przez irańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Można próbować samemu aplikować do MSZ można za pomocą pośrednika. My skorzystaliśmy z tej drugiej opcji zwalając czarną robotę na firmę Key2Persia. Dzięki takiemu zabiegowi szanse na uzyskanie kodu rosną. Niestety kod dostaliśmy dopiero na tydzień przed wyjazdem, kiedy nasze paszporty były już w ambasadach rosyjskich. Także wyjeżdżając z Polski odłożyliśmy marzenie o Iranie gdzieś na bok. Napisałem jeszcze do naszego pośrednika czy nie dałby rady załatwić przesłania kodu do konsulatu w Trabzonie, ale nie bardzo wierzyłem, że coś z tego będzie. Tym większe było zaskoczenie kiedy gdzieś w środku Turcji sprawdzając maila znalazłem wiadomość, która sprawiła, że zmieniliśmy kierunek. Pierwszego dnia odbiliśmy się od urzędnika konsulatu. Drugiego udało się wszystko załatwić. Trwało to kilka godzin, ale wybrzeże Morza Czarnego opuszczaliśmy z przepustką do Persji.

1 komentarz: